Rekolekcje w górach lipiec 2017 r. Bańska Wyżna
Mam funkcję odpowiedzialnego za autobus wyjeżdżający z Łomży. Kłopoty na samym początku, bo kierowca ma listę pasażerów autokaru nr 2. Dodatkowo nasz wnuk, którego zabraliśmy za zgodą rodziców i z niecierpliwością oczekiwał na wyjazd, z chwilą, gdy ruszyliśmy, głośno woła, by się zatrzymać, dzwonić po tatę, że nie chce jechać. A jest 4 rano. Jakoś obaj z kierowcą, bo siedzimy z przodu, po kilkunastu km uspokajamy go i w dalszej podróży nie sprawia już kłopotów, nawet pomaga liczyć wychodzących i powracających na przystankach.
Po drodze oczywiście Jasna Góra. Tam, a może już wcześniej zawierzamy Matce Bożej opiekę nad tym chłopcem, bo wiemy, że sami nie damy rady. Wiele razy w duchu, a nawet i głośno powtarzałam „Matko Boża, poradziłaś, aby zabrać to dziecko, to teraz pomagaj, bo to nie na nasze siły. Jesteśmy jeszcze animatorami domu. I Matka Boża pomagała, a momentami wszystko brała w swoje ręce. Poprosiła nawet św. Antoniego o pomoc, bo odnajdywały nam się, a to zagubione pieniądze, a to inne rzeczy.
Co było dla mnie najważniejsze na tych rekolekcjach: Takie jaśniejsze poznanie samego siebie, swoich przywar, złych nawyków, swoich słabości. Ale nigdy dotychczas tyle i z takim zawierzeniem nie modliłem się do Matki Bożej, a że temat rekolekcji był zbieżny, więc wszystko mi pomagało.
„Nie mogę być już słabszym
Ale mogę być mniejszym
Łatwiej mnie przytulisz
Łatwiej mnie okryjesz
Łatwiej mnie poniesiesz”
Proszę Cię, Maryjo!
-Dziadek Wiktorka
Łomża 13.07.2017 r.